Zmierzch

Zmierzch z nocnym mrokiem zaplatają matę,

matę szeroką, półciemną, półjasną,

na czarne pasmo kładą srebrne pasmo,

na pasmo miękkie dwa pasma włochate…

 

Tkają w nią róże białe, jakieś iskry,

ram pozłacanych mrący uśmiech ryży,

uparte światło kryształowej miski

i niebieskawy blask okiennych krzyży…

 

Przez próg do parku idą i wciąż plotą,

i dalej wiążą włochate przędziwa –

nietoperz, księżyc goniący z tęsknotą,

skrzydłem zamiata i splot im przerywa…