My rozgwiazdy

To nie tylko  zgubione włosy.    Opuszczone miejsce  często boli.    Mnożymy się  ucięci  tęsknotami.  – –  Jesteśmy rozgwiazdami.  – –  Nie odgrodzeni od niczego.  Rozgubieni.

Muźnięty

leżę zgięte kolana co prędzej-ręcej zapisiki z klęczek schodzę   o muzo – o zostań – tak dobrze i ty pozo świętych ze świń nic z lekcji tańca ! raz ! dwie ! trzy ! cztery zgnij kolano

Mój testament śpiącego

ciemny negatyw pokoju  z którego wypadła  jedna dzienna rzeźba    mój negatyw  ze mną  wysypanym w różne kąty  ta pusta moja małżowina  pomnik na łóżku    ach gdyby tak parę wieńców bibułowych  garnków  głogów  i parasoli pod mżeniem nocy    jeszcze ileś razy  pozlepiam swoje kredy  gipsy  w coraz to gorsze formy i ślimaki  a … Read more

Krajobraz jako oko

elipsy  takt takt  punktualny  taniec  na osi    figuralność w niebo  amonitem    zakrzywienia  jako kolej rzeczy  i atmosfera  i naciek    czynność    krystalizacja  kroić – to mijanie  z powiewu – wielomasyw    rozsypka  zero – powieka  zero – w ruch!  zero! soczewko!    horyzont  bliżej – szczep  dwustóg  spiętoczub  dwurożec    patrzę  promienieje  … Read more

Leżenia

1  naprzeciw nocnych szpar  ciemno-ja  mieszkanio-ja  leżenio-ja    2  leżenie  w wydłużanie się  bez jednej poprzeczki złości która skraca  idzie się tylko na długość idzie się idzie  puszcza się w dobrze sobie bycie  nie kończy się    3  kiedy leżę nie nadaję się do wstania  leżenie zapuszcza korzenie  nie wierzę w poruszanie się  zawsze do … Read more

Idę po chleb dla mamy

Mijam dwie kaczki.  – Całe życie w Garwolinie?  – Dlaczego nie?    Kury  już na grzędzie  dużo piór rozłożyły.  Dorodne.    Chce się życia dorodnego.    Bo jak duch,  to bez niczego.  Dlaczego leci się tak  na tego ducha?  Te pióra niewidzialne?    Ale nim co,  to podfruwać trzeba  na tych.

Kociunia

chodziła zaglądała do garnków  – nie gotują maślanki?    a później się popiła  sprzedawała cztery lipy z krzyżem  jak mówili  mówiła  – nie sprzedałam  – nie sprzedałam  i biła żelazkiem

Burza

Na moim odwrocie  omokły gniot:  las w dechę płaszczony.    Amarant zboża      morderczy  ścigał mi serc moich dwoje.    A dom?… Gdzież…  było lwio.  Ponadto lwiało.    Wyrywałem sobie grzywy  anilinowe  i jak deski do prasowania  z korzeniami  żeby się nie straszyć  a biegnąc  doczekiwałem bitej kulminacji    zastrzeliłem się ja i wieś  … Read more