Do NN***
nagle wycinasz się z pomieszanych form ulicy wypukłością nóg twarzy zbliżasz się – pół mijam cię – pół jakże mi szkoda tej zawsze jednej strony nie widzianej! odchodzisz – pół ruch innych kroi cię w coraz drobniejsze kawałki nic mi z ciebie nie zostało nagle