Don Kiszot

Kiedy Don Kiszot wędrował przez świat…

Akacja jabłoń czarne wąsy w winie 

Wciąż świszczał za nim okrutny bat,

Mszczący się srogo na chudej oślinie.

 

Don Kiszot przebył wiele, wiele dróg…

Kobiety, dzbany, rude włosy nocą 

A Sanczo osła tłukł, tak jak mógł,

Osioł zaniemógł. A Pansa szedł boso.

 

I wtedy rycerz napotkał Ją 

Biodra-księżyce. Oczy ostre piki…

Sanczo żarł kiszkę z bydlęcą krwią,

Oczyszczał gnaty zagiętym nożykiem.

 

I wreszcie rycerz obumarł. Klap!…

Trumna i wieńce. Świece do nieba,

A Pansa spłodził szesnaście bab,

Pięciu chłopaków do tego, co trzeba.

 

I ten, co domy i ten, co cię wiezie,

I ta, co idąc, nie idzie, a tańczy 

I nawet w sklepie obwinią ci śledzie

W moje liryki wnuka Sanczo Pansy.